|
Pierwsza próba zmierzenia się z ikoną wypadła w moim przypadku tak. |
Jeśli miałbym opisać moje przemyślenia związane z tą ikoną... Jak widać nie jest ona kanoniczna nie tylko ze względu na układ osób. Materiały z których jest wykonana równierz nie mieszczą się w tradycyjnym kanonie ikonograficznym (sklejka, szlagmetal).
Zacznę jednak od sedna, od Chrystusa. Jego twarz znajduje się w centrum ikony. Takie miejsce należy się Jezusowi. Wszystko bierze początek od Niego. On jest alfą i omegą, poczatkiem i końcem.
Maryja prawą dłonią wskazuje Chrystusa, typowy gest Hodegetrii wskazującej drogę, a Jezus obejmując Matkę podkreśla jej wyjątkowość Bogarodzicy. Chrystus odziany jezt w złote szaty ukazujące Jego boskie pochodzenie.
Bogarodzica wskazuje na Chrystusa (Hodegetria) jednocześnie tuli swego syna (Eleusa), zatem jest połączeniem tych dwóch typów ikonograficznych. Maryja patrzy na obserwatora a w jej oczach jest smutek i miłość, smutek bo ma świadomość że droga jej syna prowadzi na krzyż i miłość do Kościoła i każdego człowieka który otrzymał ją jako matkę właśnie pod krzyżem. Oto matka twoja.
Wreszcie Józef. Stoi za Bogarodzicą na trzecim planie. W całej Ewangelii nie znajdziemy wiele informacji o opiekunie Chrystusa. Jest on chyba najbardziej pokornym mężczyzną. Nie wychodzi przed swoją wybrankę, nie narzuca jej siebie, nie czuje potrzeby żeby błyszczeć. Dłonią lekko dotyka ramienia Maryi, nie ściska, przypominając jej, że on jest przy niej. Widać tylko część jego twarzy i ucho, gdyż bardziej skupiony jest na słuchaniu. Mów Panie bo sługa Twój słucha.
Niesamowity facet. Kto by dziś uwierzył, że jego żona jest w ciąży za sprawą Ducha Świętego? Kto by się odważył przyjąć ją do siebie?
Na ikonie Narodzenia Pańskiego widać jak tuż pod leżącą Maryją siedzi zmartwiony Józef i rozmawia ze starcem. Ten starzec to szatan który mówi mu: to nie jest możliwe żeby kobieta urodziła bez współżycia z mężczyzną. Józef zaufał Bogu.
Stąd ta postawa Józefa na mojej ikonie. Obejmuje Maryję tak jak Chrystus obejmuje swój Kościół. Pokorny do granic ludzkich możliwości. Nieosiągalny wzorzec męskości?
Dzisiaj świat atakuje kobietę i dziecko (aborcja) atakuje rodzinę szczególnie wielodzietną, wtłaczając nam, że to jakiś bzdurny stereotyp, niepotrzebne cierpiętnictwo bo lepiej się bawić (hedonizm). Józef był tym facetem który bronił i broni nadal rodziny.
Widziałem film, nie pamiętam tytułu. W jednej ze scen Józef z Maryją szukali noclegu w Betlejem. Do Maryji zbliżył się jakiś pijany człowiek z niejasnymi zamiarami, menel jakbyśmy go dzisiaj nazwali. Józef zagrodził mu drogę jednocześnie odtrącając ręce którymi chciał schwycić przyszłą rodzicielkę Boga. Jakże wymowna scena.